Zdjęć nadal brak, bo nadal brak współlokatorki z aparatem. Mój telefon robi co prawda całkiem niezłe, ale autoportret w lustrze to nie jest koniecznie to, czym chciałabym tu kogokolwiek raczyć, dlatego czekam cierpliwie na powrót mojego ratunku fotograficznego. ;)
Posiadam jedynie zdjęcie uczynione babciną ręką (za pomocą rzeczonego telefonu) w urokliwej scenerii kuchennej, na którym stoję w dopiero co zaczętej sukni - jeszcze niewykończonej i bez dołu, w halce - pomiędzy lodówką i pralką. Może jednak nie będę go upubliczniać :P
Chodzi mi natomiast po głowie plan uszycia kolejnej sukni tanecznej (chyba wpadłam!), ale straszliwie doskwiera mi brak odpowiedniej wiedzy w zakresie ich prawidłowej konstrukcji.
Chciałabym się zabrać za taką wzorowaną na stroju Marie Camargo:
La Camargo dancing, Nicolas Lancret
Absolutnie urzekają mnie kwiatowe zdobienia. Znajdę w końcu czas (haha) i ją uszyję, zastanawiam się tylko nad doborem materiału. Czas przejrzeć szafę, bo niewykluczone, że kryje się w niej coś odpowiedniego na tę okoliczność, o czym nawet nie pamiętam. ;>
Eugène Gervais (na podst. obrazów Lancreta)
Poza tematem sukien, zabieram się właśnie za tworzenie własnych bucików. Moja frezarko-wycinarko-szlifierko-polerka przyda się tu idealnie, zatem jutro wióry będą lecieć! :D
Ciekawa jestem, czy uda mi się upiłować coś, w czym potem faktycznie mogłabym tańczyć. Trzymajcie kciuki :P
Idę się dokształcać w kwestii kroju sukien tanecznych. A nawiasem mówiąc, skoro póki co zdjęć mojej kreacji wciąż brak, prezentuję barokową misię, którą uszyłam niedawno dla Znajomej. Ona w swojej sukience (ręcznie malowałam te kwiaty, dobra terapia antystresowa :D ) prezentuje się wielce uroczo... :)