Natomiast przeglądając rzeczony folder, wpadłam na skany książki, mianowicie:
Po pierwsze, jeśli zdarzy mi się kiedyś śpiewać na jakimś koncercie arię Królowej Nocy z Czarodziejskiego fletu Mozarta, to będzie mój look na ów wieczór. Pierwsza postać, z którą skojarzyła mi się powyższa suknia! Zatem postanowione. :D
To cudo urzeka mnie chyba w każdym swoim słodkim szczególe. Piórka u dołu sukni są po prostu obłędne, a muszę się przyznać, że mam predylekcję do piór wszelkiej maści. :P Nic więc dziwnego, że zachwyciłam się tym cukiereczkiem.
I największe objawienie mego jakże twórczego wieczoru...
Kocham tu po prostu wszystko, od subtelnego wianuszka, przez kwiatowe zdobienia i te cudne hafty, na zniewalającym wzorze materiału kończąc. Chcę, chcę, chcę!!!
Tym optymistycznym akcentem kończę i wracam do całkowicie bezproduktywnej kontynuacji wieczoru. Chyba nawet obejrzę jakiś serial. A co, jak upaść to już nisko... :P